Chiński Mur czyli coś czego nie można przegapić, ale bardzo trudno się tam dostać

Chiński Mur… Obowiązkowy punkt każdej wycieczki do Chin. Absolutnie nieprawdopodobne miejsce, które śmiało można wpisać na listę „must visit” w czasie swojego życia. Ja chętnie wybrałabym się tam jeszcze raz bo efekt jest imponujący chociaż dojechanie do Chińskiego Muru to jedna z naszych największych przygód.

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Chiński Mur, Badaling, Chiny

W przewodniku przeczytaliśmy, że Badaling to miejsce najbliżej Pekinu gdzie można zobaczyć Chiński Mur i w związku z tym najbardziej zatłoczone. Przewodnik polecał inne punkty opisując je jako otoczone roślinnością – więc początkowo mieliśmy wybrać się w inne niż Badaling zadrzewione miejsce. Moim zdaniem autor opisu nie odwiedzał Chin ponieważ, nie wiem jak w innych miejscach, ale w Badaling roślinności nie brakuje, a teraz jest praktycznie całkowicie zalesiony. R. upierał się by jechać w inne miejsce (nie tak mainstreamowo do Badaling), ale całe szczęście, że wybraliśmy się tam. Problem z dojazdem jest ogromny – szczególnie jak się nie mówi po chińsku jak my. Przyzwyczajeni do świetnego chińskiego transportu nie przeczuwaliśmy kłopotów. Sprawdziliśmy w Internecie, że najłatwiej do Badaling dojechać pociągiem – wystarczy dojechać na Beijing North (oczywiście metrem), a potem pociągiem S do Badaling. Wszystko wydawało się łatwo. Wybraliśmy się o 7 rano, żeby mieć jak najwięcej czasu na miejscu. Po przejechaniu 2 stacji metrem okazało się jednak, że nie zabraliśmy nic na głowę, a Słońce świeciło wyjątkowo mocno. Wróciliśmy więc do naszego hostelu (to był oczywiście mój pomysł) i ten powrót w ogóle zapewnił nam transport do Badaling.

Po przyjeździe na stację Beijing North długo błądziliśmy z góry na dół bo w żadnej kasie nie sprzedawali biletów do Badaling. W końcu pani na migi kazała nam iść na zewnątrz dworca bo tam była budka, w której sprzedawano tylko te bilety. Ale w budce nikogo nie było – obok była jedynie duża tablica z informacją (oczywiście po chińsku). Chińczycy podchodzili, czytali i odchodzili… A my… no cóż nie bardzo rozumieliśmy o co chodzi. Na szczęście podeszła również grupka białych ludzi (Amerykanów), a wśród nich rodowity Chińczyk (okazało się, że studiowali wszyscy medycynę w USA) która wytłumaczył nam o co chodzi. Budka zostanie otwarta o 11 (była 9), ale bilety na wszystkie pociągi do 13:20 są wyprzedane… Podobno bilety można było kupić przez Internet, ale podejrzewam, że nie było instrukcji po angielsku… Problemem w Chinach jest fakt, że wszelkie atrakcje są zamykane o zachodzie Słońca. 13:20 plus dojazd, a potem dojazd ze stacji do Chińskiego Muru nie pozostawiałby nam wiele czasu na zwiedzanie. Na szczęście spotkaliśmy Amerykanów (całe szczęście, że wróciliśmy po nakrycia głowy). Ich było 5 i mieli rodowitego Chińczyka, która bardzo szybko dogadał się z panią która miała busa i była skłonna nas na ten Mur zawieźć. Przypadkiem przy kasie spotkaliśmy (równie rozkojarzonych jak my) następną dwójkę Amerykanów, którzy też nie bardzo wiedzieli co się dzieje i chętnie się do nas przyłączyli więc w sumie w 9 osób postanowiliśmy spędzić ten dzień razem. Podróż nie należała do tanich bo 80 RMB od osoby to 4 czy 5 razy więcej niż pociąg, ale nie mieliśmy wyjścia. Busik był malutki (niby na 11 osób, ale my ledwo mieściliśmy się w 9) bez klimatyzacji i trochę śmierdzący – ale kto by się przejmował szczegółami :). Spotkaliśmy przyszłych lekarzy będących na praktykach w Chinach, którzy raczej nie przechodzą przez ulice bo boją się przejechania i nie opuszczają Pekinu ale za to bardzo dobrze wiedzą gdzie robić zakupy, co jeść i pić.

Od parkingu do wejścia na Mur było (ja tam myślę) z 1,5 km, a samo wejście na Mur kosztuje 45 RMB. Można wejść i iść piechotą w prawo lub lewo (wchodzi się mniej więcej w połowie Muru) lub wjechać na górę kolejką. Kolejka do kolejki nas odstraszyła więc postanowiliśmy się wspinać i teraz myślę, że to był świetny pomysł. Odłączyliśmy się od naszych nowych przyjaciół bo było widać od początku, że nie są nastawieni na długie i żmudne chodzenie (woleli najpierw coś zjeść, a potem powolutku człapać), a my woleliśmy zobaczyć jak najwięcej. Umówiliśmy się więc za 3h przy naszym busie i ruszyliśmy na Chiński Mur. Poszliśmy w lewo od wejścia bo wydawało nam (i słusznie), że w prawo jest zdecydowanie więcej ludzi (zdjęcie poniżej przedstawia pójście w prawo). Doszliśmy w lewo do końca, a potem wróciliśmy i poszliśmy spory kawałek w prawo – stąd zdjęcie.

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Generalnie do pokonania jest spory kawałek. Wydaje mi się, że 3h jakie tam spędziliśmy to optymalny czas, żeby nie paść z gorąca. My trafiliśmy na piękną pogodę bo uważam, że chodzenie po murze w deszcz grozi śmiercią. Kamienie są śliskie, a Mur ma niezwykłe wprost nachylenie (do tej pory się dziwię, że nie widziałam nikogo ze złamaną nogą, a kobiety tam chodzą w klapkach). Na wejście na pewno trzeba mieć dobre buty, duży zapas wody i coś na głowę (przynajmniej w lipcu). Mur zamykany jest o zachodzie słońca bo nie ma oświetlenia.

W trakcie wspinania się co jakiś czas trafia się na wieże/wartownie. Jak widać na górze po pierwszych dwóch większość turystów rezygnuje z dalszej wędrówki i na końcówce jest już na prawdę luźno.

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Przed wejściem na Chiński Mur jest mnóstwo sklepików, sporo restauracji i toalet. Po wejściu na Mur również spotkać można toalety, ale zdecydowanie trudnej spotkać wodę więc lepiej zaopatrzyć się w nią przed wejściem.

Chiński Mur to jedno z najlepszych wspomnień z wyjazdu. Chętnie pojechałabym tam jeszcze raz – zapierające dech widoki i to wrażenie, że taką budowlę wzniósł człowiek… bezcenne 🙂

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Do Pekinu wróciliśmy już bez przeszkód – zmęczeni, brudni i głodni :). Ale te widoki były warte wszystkich niedogodności.

Chiński Mur, Badaling, Chiny

Chiński Mur, Badaling, Chiny

5 responses to “Chiński Mur czyli coś czego nie można przegapić, ale bardzo trudno się tam dostać

  1. Pingback: Jak długo w Pekinie czyli dlaczego program biur podróży jest niemożliwy do zrealizowania | Nasze podróżowanie·

  2. W BaDaLing to nie jest prawdziwy Wielki Mur niestety. To tylko część dodatkowych umocnień osłaniających Pekin od północy. Ze wglądu na bliskość do Pekinu jest przedstawiany jako prawdziwy Wielki Mur. Żeby zobaczyć prawdziwy Wielki Mur trzeba jechać dalej na północ do SiMaTai. Różnicę widać na pierwszy rzut okiem. jeżeli będziecie mieli okazję to jedźcie do SiMaTai lub do JinShanLin. Można nawet zabrać się na jedno- lub kilkudniową wycieczkę:
    http://www.greatwalladventure.com/jinshanling-simatai-one-day-hike.htm

    • Mieliśmy bardzo duży problem, żeby dojechać do Badaling. Początkowo przymierzaliśmy się do Simatai. ale na prawdę jest trudno nie znając chińskiego :). ALE może w przyszłym roku 😀

      • Trzymam za słowo. Chiński Mur to była najbardziej „bolesna” nasza podróż, a to przecież tylko 60 km… Całe szczęście, że spotkaliśmy Amerykanów bo inaczej w ogóle byśmy tam nie dojechali.

Dodaj komentarz