Wylądowaliśmy w Wiedniu. To kolejne lotnisko, na którym musimy spędzić kilka godzin między lotami. Mamy już doświadczenie! Ateny, Dubaj…
Muszę przyznać że mnie to lotnisko zaskoczyło.
Na początku spodziewałam się czegoś innego – może bardziej nowoczesnego?
Lotnisko w Wiedniu podzielone jest na 5 sektorów – BCDFG. Wysiedliśmy przy sektorze F i żeby dostać się do BC trzeba wsiąść w autobus i podjechać do innej części lotniska.
Ogólnie lotnisko robi wrażenie małego i ciasnego. Wąskie przejścia. Ciemne korytarze. Szczególnie części F i G.
Trochę brakuje również mnogości restauracji i sklepów Dubaju. Tam każdy znajdzie coś dla siebie! Piękne restauracje, fastfoody, fontanny, wystawy.
Tutaj tego nie ma. Przykładowo – w części FG są restauracje Jamie Oliviera (bar, włoska restauracja oraz stoisko które sprzedaje porcjowane jedzenie). Inne możliwości – w innej części lotniska niestety.
Pomimo tych wyżej wymienionych niedogodności – jest jeden wielki plus tego lotniska – miejsca do siedzenia i leżenia. Dużo miejsc do ładowania urządzeń. To zdecydowanie zaskoczenie w porównaniu z lotniskami w Londynie. Można w miarę wygodnie poczekać na następny lot bo nie brakuje miejsc do siedzenia!
Nie można tego lotniska porównywać niestety z Dubajem, ale uważam, że jest ono zdecydowanie wygodniejsze niż Londyńskie lotniska!